WORK.

with Brak komentarzy

Dziś nie będzie ani recenzji muzycznej ani felietonu czy eseju. To wpis bardziej informacyjny.

 

 

Lubię takie chwile, gdy z kubkiem dobrego gorącego napoju mogę przysiąść do klawiatury i oddać się pisaniu z totalnie czystym umysłem. Dziś taka chwila nastąpiła z czego bardzo się cieszę, gdyż cenię sobie spokój umysłu i przejrzystość myśli.

Jeśli jesteś stałym czytelnikiem to na pewno zauważyłeś, że po eseju o Nordic Walking długi czas nic się nie pojawiło. Słuszna to obserwacja, którą zapowiadałem już wcześniej pisząc o tym, że gdy podejmę pracę, to publikacje będą rzadsze. Podkreślałem wtedy i przypominam, że rzadsze wpisy nie oznaczają gorszej jakości. Wprost przeciwnie, chcę by strona utrzymywała swój poziom. Dlatego wolę pisać rzadziej ale z tą samą jakością i tego się będę trzymał.

Obecna przerwa wynika z podjęcia przeze mnie nowego zatrudnienia, procesu załatwiania wszystkich formalności do przyjęcia się i ostatnio wdrażania się. A że jest to praca za kierownicą 40 tonowej ciężarówki, to oczywistym jest, że żyjąc w kabinie czas jest ograniczony. Tym bardziej jeśli miało się ponad roczną przerwę i wszystko trzeba sobie przypominać od nowa. To nie dwu tygodniowy urlop, po którym człowiek parę dni przypominał sobie wiele schematów. Teraz wiele rzeczy dzieje się na bieżąco i ogarniam je w locie. Szczególnie, że pierwsze dni to były przesiadki i przepinki, co powodowało, że musiałem być mega skupionym nie tylko na pojazdach, prowadzeniu i dokumentach, ale także na całym moim dobytku, który wędrował z kabiny do kabiny. W ostatnim tygodniu co prawda jeździłem już jednym ciągnikiem, ale za to ze świadomością, że przesiądę się na ten właściwy, przypisany stricte do mnie. Przez co wszystko co niezbędne do życia w trasie musiałem mieć tak porozkładane by móc z tego korzystać, jednocześnie by nie przeszkadzało mi to w poruszaniu się po kabinie a finalnie, by szybko wyjąć to wszystko i albo przenieść to do kabiny właściwej, lub z powrotem do mojej osobówki.

Te wszystkie czynniki sprawiły, że nawet nie wiem gdzie i kiedy minęły mi te pierwsze dwa tygodnie. A sytuacja unormuje się myślę za dwa lub trzy, bo nie jest powiedziane, że jak już wsiądę na przypisaną mi ciężarówkę, to wszystko będzie funkcjonować jak w zegarku. Na wszystko trzeba czasu i dlatego też na razie jeśli chodzi o stronę wrzucam na luz.

I nie chodzi tutaj jedynie o tworzenie nowych tekstów ale także o redakcję tych już gotowych. Bo tak i owszem, mam napisane teksty, bądź takie które się tworzą. W momencie podjęcia pracy czas wolny skurczył się, więc na ich korektę i publikację przyjdzie czas.

Ten tekst piszę pomiędzy praniem a sprawdzaniem czy wszystko mam w komplecie do nowego tygodnia pracy. A po publikacji i powieszeniu prania idę wyjść na jakiś spacer.

Tak więc istnieję, mam się dobrze i strona działa i działać będzie ale póki co trwa czas adaptacji.

Zostaw Komentarz